To było w lipcu 2009 roku. Siedzimy z kumplem, słuchamy jego
muzyki. Cały czas opowiada mi o jakimś gothicowo – metalowym bandzie, którego
nazwa od pewnego czasu przemykała mi przez uszy – Nightwish. Kojarzyła mi się
tylko z długowłosymi gimnazjalistami, którzy całe życie spędzają przed
komputerem, grając w The World of
Warcraft. Z uprzejmości wysłuchałam kilka kawałków tego skandynawskiego
zespołu. ...”I wtedy stała się światłość”. Nie przesadzam.
Na początek troszkę historii. Użyjcie nieco wyobraźni...Lipcowa
noc 1996 roku, pełnia, północ. Trzech ludzi siedzących przy ognisku;
czarnowłosa 19 – latka, wyglądająca jak
jakaś mroczna czarodziejka, długowłosy elf i tajemniczy blondyn budzący w Tobie
nieokreślone uczucia. Muzyka, która się w nich kryje, chce się wreszcie wyrwać
na wolność. Powstaje nazwa zespołu – NIGHTWISH. I tak się zaczęło. Pierwsza
płyta Angels Fall First ukazała się w 1997 roku. Skład kapeli powiększył się
już wtedy o perkusistę Jukka, a gitarę akustyczną zastąpiła elektryczna. W maju
tego samego roku grupa podpisała kontrakt z wytwórnią Spinefarm Records. Skład
zespołu stanowili Tuomas Holopainen, unoszący nas do inego
wszechświata swoją cudowną grą na klawiszach, Erno „Emppu” Vuorinen,
który gitarą elektryczną rozsadza umysł, Sami Vänskä na niesamowitym
basie, Jukka Nevalainen – serwujący dziką walkę perkusji oraz Tarja Turunen –
fiński anioł śpiewu.
Kolejne albumy Nightwish, Oceanborn i Wishmaster, zyskały
status złotych i przyniosły zespołowi ogromną popularność, zarówno w rodzimej
Finlandii, jak i na całym świecie. W
2000 roku utworem Sleepwalker zajęli 3. miejsce w preselekcjach Konkursu
Piosenki Eurowizji. Dla muzycznego świata byli objawieniem. Są czymś innym od
zwykłego metalowego bandu. Wyraźne, charakterystyczne dźwięki klawiszy, ostre,
czasami brutalne riffy gitarowe, a przede wszystkim niebiański, nie-z-tej-ziemi
wokal Tarji sprawiają, że słuchacze są przenoszeni w zupełnie inny wymiar
muzyki.
Lecz każdy ma swoje gorsze dni. Nad tym niezwykłym zespołem czarne
chmury zaczęły zbierać się w 2001 roku, gdy skład grupy opuścił basista Sami Vänskä, ponieważ nie potrafili się dogadać z Tuomasem. Dla
całego zespołu był to smutny incydent, ponieważ członkowie grupy byli związani
silnymi więzami przyjaźni. Miejsce Samiego zajął Marco Hietala, doświadczony
basista, znany wcześniej z Sinergy.
Wtedy pojawił się kolejny album - Over The Hills and Far Away, zawierający
całkowicie obłędnie piękny cover utworu Gary'ego Moore'a Over the hills
and far away. Zawsze gdy go słucham, nie mogę się skupić na niczym. Mogę po
prostu chłonąć ich muzykę całą sobą, czując jak cały ten ziemski świat odlatuje
daleko, daleko stąd. Lekka przesada? Sprawdźcie sami. Jeśli przy klawiszach
Tuomasa i refrenie Tarji nie przejdą Was dreszcze, to już nie wiem, co może Was
zachwycić.
Wracając na ziemię. W 2004 roku
została wydana płyta Once ze słynnym i uwielbianym singlem Nemo. Podobnie
jak we wcześniejszym albumie Century Child z 2002 r., w utworach została
wykorzystana orkiestra symfoniczna, by spotęgować efekt muzyki klasycznej.
Nightwish staje się bardziej operowo – gothicowy. Posłuchajcie The Phantom of
the Opera albo The Siren. Jakbyście trafili do świata Władcy Pierścieni albo
Wiedźmina. Ta muzyka genialnie oddaje ducha fantastycznych, baśniowych
przestrzeni. Dlatego jest taka unikatowa i jedyna w swoim rodzaju. Fenomenalne jest to, że sami
członkowie zespołu wyglądają jak żywcem ściągnięte postaci z jakiejś
skandynawskiej baśni!
Niestety, w 2005 roku dla wielu
fanów Nightwish ta baśń powoli dobiegła końca. Tarja odeszła z zespołu. Plotek
na ten temat było wiele – niektórzy mówią, że została bezceremonialnie
wyrzucona przez Tuomasa, inni zaś opowiadają się za wersją, że wokalistka
bardziej ceniła korzyści pieniężne, jakie dawała jej kariera muzyczna, niż samą
grupę. Nieważne – efekt pozostawał taki sam – Tarji już nie było. I Nighwish
już nigdy nie będzie taki sam. Nowy głos bandu – szwedzka piosenkarka Anette
Olzon – została przyjeta przez fanów z mieszanymi uczuciami i opiniami. Dla
mnie nigdy nie dorówna Tarji, która jest istnym cudem muzycznym. Ale nie ma co
niepotrzebnie rozpaczać – Nightwish to Nightwish. Po 2 latach współpracy z nową
wokalistką zespół wydał płytę Dark Passion Play (w nagraniu towarzyszyła
London Philharmonic Orchestra) , który pojawił się w 2007 roku. Po dwóch dniach
sprzedaży w Finlandii uzyskała miano platynowej, a pod dwóch kolejnych dniach –
podwójnie platynowej. Album rzeczywiście jest świetny. A utwór Amaranth to
jedna z najcudowniejszych piosenek na świecie. Kto jej nie słyszał i nie
widział teledysku, ten nie wie, co to piękna muzyka. Albo The Islander -
nostalgiczna ballada jakby śpiewana przez tajemnicze stworzenia w jakimś
zapomnianym, fantastycznym świecie.
O Nightwish mogłabym mówić całymi
dniami. Nie wiem, jak mogłam normalnie egzystować, zanim go nie odkryłam. Jest
idealny – dla fanów fantastyki i symfonicznego powermetalu, ale także dla
każdego, kto kocha piękną muzykę. Każdy tekst ich utworów to jak osobna
historia, opowiadająca o miłości, wszechświecie i fantastyce. Słuchasz ich i
przenosisz się do baśniowego snu. Nightwish to nie po prostu ulubiony zespół –
to nierozerwalna część życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz